
Phnom Penh wieczorem.
Niestety przez ulewę straciłem kilka godzin i z planu został tylko wieczorny spacer po mieście a rano trzeba już jechać dalej.
Phnom Penh wieczorem.
Niestety przez ulewę straciłem kilka godzin i z planu został tylko wieczorny spacer po mieście a rano trzeba już jechać dalej.
Ulewa przeszła, można wyjść na miasto.
Na początek luksusowy sklep dla turystów. Koszmarnie wysokie ceny owoców i warzyw w porównaniu do lokalnych sprzedawców, ale jest to jedyne miejsce gdzie znalazłem je z ich angielskimi nazwami. Reszta sklepu przypominała mały amerykański supermarket.
Owoc rambutanu przypomina w smaku liczi. Zewnętrzne różni się tym, że ma bardziej miękką skórkę i jest ona włochata.
Plan zwiedzania pozmieniała pogoda. Ale po kolei.
Z dworca autobusowego do hotelu dojazd tuk-tukiem.
Dziś podróż do Phnom Penh. Szybkie śniadanie w hotelu i czas jechać.
Drzewo mango.
Autobus do Phnom Penh.
Bagażnik a w nim … motorek.