
Pierwsze tablice informacyjne po wyjściu z samolotu, potem szybka odprawa paszportowa (pobranie odcisków z palców wskazujących oraz zdjęcie) i pozwolenia na pobyt na trzy miesiące. Szkoda tylko, że w planach jest tylko kilka godzin.

Japonia – Port lotniczy Tokio Narita – tablice wskazujące drogę do odbioru bagażu i połączeń tranzytowych – sierpień 2012
Terminal drugi, północne skrzydło, tablica przylotów cyklicznie wyświetla dane po angielsku i japońsku.
Słynne japońskie toalety z podgrzewanymi deskami.
Ponieważ pobyt potrwa tylko kilka godzin skorzystałem z tego, że odprawa jest już otwierana o 7:15 i załatwiłem wszystkie formalności bez kolejki (odlot 13:15). Potem pozostało zostawić bagaż w przechowalni (na poziomie przylotów w łączniku miedzy skrzydłem północnym a południowym) i można już kupować bilety Keisei do miasta Narita.
Cena 250 jenów w jedną stronę (około 2,50 euro). Do wyboru kasa lub automaty.
Po lewej stronie wybieramy ilość osób (przyciski z rysunkami dorosłych i dzieci), po prawej wartość biletu. Trochę inaczej niż u nas gdzie podajemy skąd i dokąd jedziemy.
Bilety oraz banknoty o nominale 1000 i 5000 jenów.

Japonia – Port lotniczy Tokio Narita – japońskie banknoty i bilety na pociąg do Narita City – sierpień 2012
Bramka metra. Wsuwamy bilet w bliższą szczelinę na żółtym tle, wychodzi tą dalszą. Jeśli tego nie zrobimy, a spróbujemy przejść, bramka się zamknie. U nas bramki są domyślnie zamknięte, a tu odwrotnie.
Wagonik kolejki. Do miasta jedziemy około 10 minut. Tylko jeden przystanek po drodze – Terminal 1.
Widoki z okna.
Wracając, trzeba zwrócić uwagę, aby wziąć odpowiedni pociąg na lotnisko.
Oznaczone miejsca na peronie, gdzie nie stawać, aby nie blokować wysiadających z pociągu.
Dworzec kolejowy po lewej stronie.
Autobus w pobliżu dworca kolejowego. Strasznie wąskie uliczki.
Sklepik w pobliżu dworca. Można płacić naszymi kartami. Bankomat jest w środku, ale nie przyjazny dla nie Japończyków.

Japonia – Narita – jeden z większych sklepów w pobliżu dworca kolejowego i autobusowego – sierpień 2012
Samochody, strasznie jakieś kanciaste.
Uczennice w mundurkach. Wszędzie widać jednakowo ubraną młodzież idącą do szkoły.
Przed wejściem do sklepu. Może ktoś wie co to jest za znak po prawej stronie u góry?
Mały sklepik z artykułami pierwszej potrzeby (ten ze wcześniejszych zdjęć). Dość nietypowa jest ilość „świerszczyków” do powierzchni sklepu. Zajmowały prawie całą jedną ścianę.
Kolorowe wypieki na pierwszym planie, po lewej w tle można też kupić normalne kanapki.
O ile normalną można nazwać kanapkę z szynką, wędliną i ziemniakiem.
Cmentarz w środku miasta, obok normalne domy.
I znów mundurki.
Japoński ogród. Akurat ktoś wyjeżdżał i brama była otwarta.
Jeden z typowych domów w tej okolicy.
Ciekawa skrzynka na listy. Zrobiona z bańki na mleko.
Pokrowiec na samochód to i u nas nic specjalnego, ale widzieliście taki z lusterkami?
Przechodzimy koło bloku i wracamy na drogę prowadzącą do świątyni.
Rowerowy parking pod blokiem.
Restauracje, niestety jeszcze zamknięte, a wystawy kuszą.