
Po odświeżeniu się czas na zwiedzanie okolicy, ale na początek trzeba coś zjeść. Wybór padł na dom towarowy znajdujący się na przeciwko hotelu. Nic ciekawego tam nie było, ale obok znajdowała się alejka z jadłodajniami, gdzie jedzą lokalni. Czyli coś co lubię. Ceny nie powinny być turystyczne i jedzenie w lokalnych smakach. Wybrałem oczywiście najbardziej zatłoczony lokal. Popijanie zupy z misek na porządku dziennym.
Moja zupa z wołowiną. Porcja na tyle duża, że zastępuje mały obiad.
Posileni, zwiedzanie czas zacząć . Po drodze nowiutki i czyściutki holownik. Nie widziałem go w akcji, a szkoda, bo parkowanie na przejściu dla pieszych nie jest niczym odosobnionym.

Chiny – Pekin – chiński policyjny samochód do odholowywania nieprawidłowo zaparkowanych pojazdów – kwiecień 2013
Na Manhattanie w Nowym Jorku, gdzie nie spojrzysz widzisz żółte taksówki. Tu może nie wszędzie, ale tez jest ich sporo.
Jezdnie w Pekinie podzielone są metalowymi barierkami. Jedna rozdziela przeciwne kierunki ruchu, druga oddziela samochody od wolniejszych pojazdów jak rowery czy skutery. Nie ma takiego jazgotu silniczków jednośladów jak w Wietnamie czy Kambodży, na który narzekałem w zeszłym roku, tu prawie wszystkie są elektryczne. Nawet od takiego małego dostawczego z budą.
Docieramy do torów tramwajowych, które ciągną się prawie do samego placu Niebiańskiego Spokoju.

Chiny – Pekin – ulica z torami tramwajowymi ciągnąca się do placu Niebiańskiego Spokoju – kwiecień 2013
Mały książę z bliska.
A patrząc trochę w bok od głównej ulicy widzimy parking dla rowerów i motorków. Niby nic specjalnego, ale zwrócicie uwagę co jest na kierownicy. Mufka na motor, a właściwie skuter.
Stan jednośladów w większości wygląda tak, jak poniżej.
Zbliżamy się do placu Niebiańskiego Spokoju. Udajemy się na jego południowo wschodni kraniec do Muzeum Kolejnictwa. W 2009 roku spędziłem w Pekinie tydzień na zwiedzaniu, dlatego dziś będzie trochę nietypowo.