
Kupując bilet lotniczy głównym celem był Hongkong z planowanym całodniowym pobytem w Amsterdamie w jedną stronę i Pragą z powrotem. Do tego dwa razy Pekin w czasie transferów, ale ograniczeniem jest, że taka przerwa w podróży nie może trwać dłużej niż dwadzieścia cztery godziny. Pierwszy pobyt już był, drugi ma być tylko kilku godzinny. Następnie plan rozrósł się o Shenzhen, bo to obok Hongkongu i już w Chinach, a wizę pięciodniową można otrzymać na granicy i za mniejsze pieniądze przenocować w lepszych warunkach niż w Hongkongu. Do tego wiza miała być darmowa. Była, ale do zeszłego roku 🙁 Niestety, teraz pięciodniowa wiza uprawniająca do pobytu w Shenzhen jest płatna. Kiedyś, czytaj przed wywaleniem Chińczyków z budowy autostrady, której nie potrafili zrobić w terminie, Polacy jako nieliczni mieli ją za darmo. Obecnie turyści z prawie całego świata płacą 168 juanów, a Polacy w “nagrodę” 475 juanów. Od nas gorzej mają tylko mieszkańcy Kongo 747, Angoli 681, Wenezueli 585, Panamy 579, Rumunii 512, Bułgarii 504 i Etiopii 487. Takich “wyróżnionych” krajów, które mają “specjalną” stawkę jest około dwudziestu.
Przejazd do Shenzhen
Po wyjściu z terminala rzucają się w oczy kaczki powieszone na hakach, taka tutaj moda.
Kupujemy bilety na autobus, który zawiezie nas prawie pod samą granicę.

Lotnisko w Hongkongu – Hong Kong International Airport – ludzie czekający w kolejce do piętrowego autobusu – kwiecień 2013