Dziś na trasie Amsterdam Pekin leci Jumbo Jet w mieszanej konfiguracji. Część samolotu przeznaczona jest na cargo, KLM nazywa go 747-400 Combi. Jedna trzecia powierzchni dolnego pokładu nie jest dostępna dla pasażerów, lecz przeznaczona na ładunek. Do tego kuchnie umieszczone są równolegle do kadłuba, a nie prostopadle, jak to najczęściej bywa. Ciągną się od dziewiątego do siedemnastego rzędu, czyli przez całą Economy Comfort i zajmują połowę szerokości samolotu. Przez to układ miejsc w Boeingu 747 jest w tej części 3-2, a nie jak w reszcie klasy ekonomicznej 3-4-3. Koniec maszyny zajmuje cargo, więc nie ma tak lubianych podwójnych siedzeń pod oknami w ogonie.


Economy Comfort
Odstęp między siedzeniami to 35 cali, zamiast 31 cali w klasie ekonomicznej. Niby niewiele, ale dla mnie różnica jednak spora. Mogę normalnie wyciągnąć nogi o nic nie zawadzając.

Samolot prawie całkowicie wypełniony. Mam szczęście i siedzę sam w rzędzie. Trzy miejsca tylko dla mnie:) Do pełni szczęścia to jednak trochę za mało. Podłokietniki podnoszę się tylko do połowy, więc nie da się super komfortowo wyciągnąć na wszystkich fotelach, ale i tak o niebo lepiej niż całą drogę siedzieć. Reszta już identyczna z klasą ekonomiczną. Posiłki i napoje te same co z tyłu. No, może jest tu też trochę ciszej niż w dalszej części samolotu.
KLM World Business Class
Jeszcze rzut oka na klasę biznes nazywaną przez KLM World Business Class. Wsiadaliśmy drugimi drzwiami, więc nie było szansy zrobić fotek od przodu podczas przechodzenia przy boardingu. Ogólnie jest problem ze zrobieniem tam zdjęć, bo pasażerowie klasy ekonomiczniej nie przechodzą przez klasę biznes, jak jest to w innych liniach. World Business Class zajmuje powierzchnię od nosa samolotu do pierwszych drzwi i cały garb (upper deck). Fotele starego typu, nie można spać na płasko, tak jak w nowej klasie biznes Polskich Linii Lotniczych LOT.

Economy Comfort

Zaraz zostaniemy wypchnięci spod rękawa.


Pierwszy serwis z napojami zaczęli prawie godzinę po tym jak odbiliśmy od rękawa. Niby Air France – KLM, a jednak tylko KLM. W Air France podczas pierwszego serwisu z napojami na dalekich trasach jest szampan, w KLM w klasie ekonomicznej szampana nie ma. Szkoda, zawsze to miły akcent na początku podróży.
Dziesięć minut później pani roznosi mokre jednorazowe ręczniczki. Polskę mijamy górą, przelatując centralnie przez Morze Bałtyckie. W KLM podczas lotu mamy dostępne mapy różnego typu.





Główny posiłek pojawia się trzy kwadranse po napojach. Pamiętam, że był zjadliwy, ale nie wiem jak to zrobiłem, że fotografia jest z nieotwartym pojemniczkiem od ciepłego dania 🙁

Przynajmniej na słuchawkach KLM nie oszczędna kilku centów. Nie znoszę tych wkładanych do uszu.

Po posiłku likier kawowy na rozluźnienie. Jeszcze tylko spacerek przed snem. Po drodze natykam się na dystrybutor do wody obok toalety. Chyba widzę coś takiego po raz pierwszy w samolocie, nie sprawdzałem czy działa.

Noc udało mi się prawie całą przespać. Nie do końca podnoszące się podłokietniki, aż tak bardzo nie przeszkadzały, więc będzie więcej siły na zwiedzanie Pekinu.
Nocna przekąska, podobno były lody, ale mnie ominęły. Nie przeszkadza mi to, sen podczas takiej podróży jest najważniejszy.
Śniadanie na ciepło to plus w porównaniu z Air France. Podali na półtorej godziny przed lądowaniem.

Trochę fotek przez okno.



Prawie pól godziny krążyliśmy w okolicach Pekinu zanim pilot zaczął lądować.





Wylądowaliśmy szczęśliwie w Pekinie.
Dodaj komentarz