Startujemy zgodnie z planem o 10:40, przed nami 4200 mil do pokonania.


Po starcie stewardesy roznoszą menu i barbadoskie formularze wymagane przez służby graniczne. Dziś do wyboru lasagne z wołowiną, kurczak z pure ziemniaczanym i brokułami oraz wegetariańskie curry.

11:05 startuje serwis z napojami. Niestety od przodu kabiny, my siedzimy prawie na samym końcu i tu dociera ponad pół godziny później. Jak na klasę ekonomiczną, to maja bardzo duży wybór napoi alkoholowych, jak również bezalkoholowych.
11:40 pojawia się przegryzka i mój cocktail 😉

11:53 zaczynają roznosić posiłki specjalne.
12:00 zaczyna się serwis z jedzeniem dla wszystkich.
W końcu i my dostajemy nasz posiłek.


Z ciekawostek. W samolocie dostępna jest sieć komórkowa przez satelitę. Trochę mnie to jednak przeraża. Do tej pory było to ostatnie miejsce bez zasięgu, gdzie można było odpocząć. Testuję tylko smsy. Połączenia w roamingu to około 15pln za minutę, czy podobnie jak w USA. W niedalekiej przyszłości czeka nas koniec odpoczynku w samolocie od dzwoniących komórek 🙁
13:25 deser i herbatka po objedzie

Miej więcej połowa drogi za nami. Nasza trasa na tle kontynentów.

15:30 lody

Jeszcze fotka z mapą. W każdym kierunku do stałego lądu daleko.

17:10 zaczęli podawać przekąskę przed lądowaniem. Kanapka, chipsy ziemniaczane i ciastko oraz napoje.


18:40 podawane są dropsy. Chwilę potem przechodzi steward, który rozpyla coś w całej kabinie, aż robi się szaro. Ciekawe co to było?

Lądowanie bardzo spokojne, wreszcie na miejscu. Przestawiam zegarek z czasu londyńskiego na lokalny, pięć godzin różnicy.
Dodaj komentarz