Przed wejściem ustawiona taśma, aby goście wchodzący i wychodzący na siebie nie wpadali. Po lewej stronie recepcji ustawiony czytnik, aby samemu się meldować. Tylko okolice pierwszego bufetu dostępne, reszta zamknięta.
LOT wznowił połączenia krajowe w zeszłym tygodniu. W Polonezie pasażerów niewielu, podczas całego pobytu może przewinęło się z 10 osób. Wiadomo, po wirusie musi minąć sporo czasu aż pojawią się nowe procedury i wszytko zacznie wracać do normy.
Z lodówek zniknęły ciasta i talerze z wędlinami, serami, rybami i innymi zimnymi przekąskami. Nie ma też bemarów z ciepłym jedzeniem, ale ciepłe dania jednak są.
Ciepłe dania
Do wyboru dwa mięsne i jedno wegetariańskie. Dania dostajemy do stolika w wersji zapakowanej.

Lazania może wygląda niereprezentacyjnie, ale smakowo była bardzo dobra jak na obecne warunki.

Podobnie jak kurczak tikka masala.

Co do dania wegetariańskiego, to było wyraźnie słabsze. Tak przynajmniej oceniał je mięsożerca.

Rzut oka na bufet z części jadalnej.

Każdy stolik zdezynfekowany i jest o tym na tabliczce informacyjnej zabieranej przez obsługę po zajęciu miejsca.

Napoje i przekąski
Lodówka z zimnymi napojami raczej bez zmian. Zniknął otwieracz z blatu i jedyny dostępny jest przy lodówkach.

Wszystkie przekąski pakowane.

Wybór alkoholi raczej bez zmian.



Z blatu znikły bemary, ich miejsce zajęła woda.

Zniknęły też ciastka, ich miejsce zajęły energetyki.

Zamiast wędlin, ryb, serów i warzyw mamy gotowe kanapki.

Lodówka przy kąciku herbacianym też ma inną zawartość.

Kącik herbaciano kawowy wygląda na niezmieniony.

Wybór jedzenia w Polonezie był o wiele skromniejszy niż zwykle, ale i tak można było miło spędzić czas przed lotem.
Dodaj komentarz